Szósty dzień był o tyle wyjątkowy, że wiejechalem w piękna krainę, zaczynają się piękne rzeki, jeziora, stawy i lasy :) zapewne każdy pomysli, że jest ich w Polsce wiele ale na pewno nie tak wkomponowane w naturalne środowisko jak w okolicach Mazur i na nich samych :)
Pierwsza część dzisiejszej trasy prowadziła w stronę Gib, tak dokładnie to ta wioska co miałem wczoraj do niej dojechać :) czekało tam na mnie apartament w postaci domku, kuchenki i łazienki :P no ale trudno byłem tam dziś na kawie - tylko kawie :) wróćmy do drogi, dwóch miejscowych pijaczków zapytanych o drogę czy jest asfaltowa odpowiedziało, że tak, do samego końca. Dobra jadę. No i się przejechalem A dokładnie po 1 kilometrze droga zrobiła się piaskowa a przy moich cienkich kołach i przyczepce jest to równoznaczne z prowadzeniem całego sprzętu :P trudno się mówi i prowadzi rower dalej :) kolejne kilometry prowadzimy już na szczęście po asfaltowych drogach. Zawsze miałem w głowie, że im dalej na północ naszego kraju tym drogi są przyjemniejsze dla rowerzystów, czytaj - płaskie. Zostałem sprowadzony na ziemię po paru górkach które czekały na mnie wzdłuż granicy Litewskiej. Nagrałem filmik na którym widać jak wygląda ufałdowanie terenu na górnym Podlasiu :) śmiałem się, że jadę koło Nowego Sącza a nie na północy Polski :P
Jutro z rana atak na punkt gdzie zbiegaja się granice trzech państw Polska 🇵🇱 Litwa 🇱🇹 Rosja 🇷🇺 i dalej atak na Mazury gdzie będzie czekał na mnie tata :)) i przerwa na regenerację do poniedziałku :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz