Dzisiaj w planach miałem dojechać aż do Gib, nie dojechałem że względu na kolano które zacząłem czuć od połowy dnia. Trasa miała mieć ok. 170km. ale zrobiłem 130 ważne że minimum na dzień spełnione :) śpię dziś w domku, prysznic załatwiony, pranie już się suszy, zakupy na kolacje i jutro zrobione, zostało mi tylko spotkanie z żubrem ale już 0.5litra i spanie :) na liczniku już niecałe 700 km i kolana maja prawo wspomnieć o sobie ale mięśnie nóg w 100 % dalej naładowane :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz