Na dzisiejszy dzień zapowiadała się krótka trasa, ot 110 km i po sprawie. Leżąc teraz w moim hamaku mogę śmiało stwierdzić, że przejechane kilometry dały mi bardziej w du.ę niż myślałem :) Pierwsze 30 km jechałem piękną ścieżką rowerową wzdłuż głównej drogi (jeśli wyglądałaby tak cała infrastruktura rowerowa w Polsce, ludzie uznali by nasz kraj za druga mekkę rowerową - zaraz po Holandii). Ścieżka ta należy do szlaku GreenVelo. Kolejne kilometry pokonywałem wzdłuż granicy z Białorusią, maksymalna odległość jaka dzieliła mnie od słupków granicznych wynosiła 15 metrów - tak jechałem przez około 40 kilometrów :) Mijałem wiele pięknych kościołów i cerkwi. Widoku pól i łąk nie odzwierciedli żadna fotografia. Wrzucę Wam jednak kilka zdjęć - namiastkę zbieranych przeze mnie wspomnień - może ktoś z Was zdecyduje się powtórzyć moją przygodę? :) Teraz pora na regenerację :) ahoj :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz