Leżę już w hamaku najedzony, wykapany, przygotowany do spania :) zacząłem jazdę o 7.30 i nawet nie wiem kiedy zrobiłem pierwsze 30km. Jazda o porannych godzinach jest dużo lepsza niż spanie do 9 i o 10 dopiero star. Wyjeżdżając z Szklarskiej Poręby zaczepiło mnie dwóch pracowników budowy, byli zaciekawieni moja przyczepką, jak jest zbudowana, jak jest przymocowana do roweru. Jednogłośnie stwierdzili, że moja przyczepka jest ciekawsza niż ich budowa bloków (dowiedziałem się że 1m2 w tym bloku co budują kosztuje jedynie 22 tys. złotych)! . Na dzisiejszym odcinku było mało rzeczy wartych opisu, przeważały przepiękne widoki i podjazdy których miałem dziś sporo. Oczywiście, żeby zobaczyć to całe piękno z szczytu górki trzeba się na nią wdrapać - ja wyjeżdżam :) i dlatego podchodzę do każdego podjazdu z zaciekawieniem co będzie na końcu i za każdym razem jest coś wyjątkowego - widok. Przejeżdżałem dziś koło Karpacza i przed wjazdem do miasta stoi odwrócony dom (zamknięty więc i nie zwiedziłem), Wałbrzycha, Głuszyca, Sarny (Renesansowy Zamek Scharfeneck), Wambierzyce (piękna Bazylika) i do Polanicy Zdrój. Prócz tych wyżej wymienionych atrakcji i widoków to nuda :P śpię dzisiaj w mojej norce na polu biwakowym.
Przypominam nr. konta Mateuszka bo to dla niego pokonuje ta trasę :) Ania (mama Mateuszka) powiedziała wczoraj, że codziennie przybywa pieniędzy od ludzi dobrej woli, dziękujemy za pomoc ale do sukcesu trochę nam jeszcze brakuje
15 1060 0076 0000 3310 0018 2615
Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" Bank BPH S.A.
tytułem: 27404 Smith Matthew darowizna na pomoc i ochronę zdrowia WR
By pomagać wystarczy odrobinę chęci
Blog poświęcony będzie w całości fotorelacjom z wypraw turystycznych, połączonych ze zbiórką pieniędzy dla chorych dzieci
poniedziałek, 22 sierpnia 2016
niedziela, 21 sierpnia 2016
Sklep z odzieżą dla dzieci Ojtyty
Zwykła rodzinka, małżeństwo z dwójką małych dzieci. Ona Magdalena, on Artur. Każde prowadzi własne firmy. #ojtyty #vizuo Artur pomógł mi a nawet wymyślił logo, hasło, całą szatę graficzną ulotki i naklejki, koszulki, i bluzy:) Magda ofiarował mi koszulki z nadrukiem całej akcji, bluzy również z nadrukiem. Razem z dziećmi przekazali też daną kwotę na konto Mateuszka :) www.ojtyty.pl strona z ciuszkami dla dzieci. Www. vizuo.pl agencja reklamowa. Dziękujemy raz jeszcze :)
Dzień 21 i 22 dniem wolnym
Dzień 20 podsumowanie
Dzień dobiegł końca ale na pewno nie skończyła się moja fascynacja miejscem mojej dzisiejszej przystani. Góry Stołowe- Szklarska Poręba. Ale do tego dojdziemy na końcu dzisiejszego tekstu. Tak jak stwierdziłem wczoraj tak i zrobiłem dziś, spałem w hamaku i wyjechałem wcześniej niż w dni poprzednie. Pierwsze km były ciężkie ale nie ze względu ukształtowania terenu tylko moje dolne kończyny czują już te ponad 2000 km. Trasa była płaska, nawierzchnia asfaltowa, słońce świeciło a ja jechałem i po 50km takiej trasy dojechałem do przejścia granicznego w Görlitz - Zgorzelec. Przejście wyglądało dość zwyczajnie ot zwykły most ale otoczenie dookoła tego mostu, słoneczna pogoda, która dodawała jeszcze większej magi temu miejscu. Przepiękny kościół, restauracja przy rzece, droga z starej kostki brukowej (pierwszy raz wyrażam się pozytywnie na temat kostki brukowej) i uliczki z restauracjami wzdłuż rzeki. Kolejne miasto, które zapadnie mi w pamięci. Dodatkowo spotkałem bardzo sympatycznego Pana, który poczęstował pysznym rogalem (prosto z niemieckiej piekarni - nazwy nie zapamiętałem), porozmawiał ze mną na temat mojej wyprawy, wymieniliśmy swoje poglądy na temat podejścia polskich kierowców do rowerzystów na drogach (temat na osobny wpis) i każdy pojechał w swoją stronę. Moja droga prowadziła przez Świece, przepiękne ruiny zamku. Od tego momentu zaczęły się podjazdy. Mały, średni - mówię że jak będą dalej takie to bułka z masłem, przyjadę i nawet nie poczuje. Świeradów Zdrój miejscowość położona poniżej pięknych wzniesień, zostało niespełna 20km do Szklarskiej Poręby. Od tego momentu mogę śmiało stwierdzić, że dziś przejechałem swoje najtrudniejsze 20km. w życiu. Podjazd liczył ok 11km, jak już pokonałem wszystkie zakręty pod górkę tego podjazdu myślałem, że będzie super zjazd :( a tu nic, jadę po płaskim i jadę. Dzięki tabliczce informacyjnej mówiącej o pięknym punkcie widokowym 100m. od drogi zobaczyłem na jakiego potwora się wdrapałem moim rowerem z 20kg przyczepką:))))) i właśnie od tego momentu zacząłem inaczej myśleć na temat mojego dzisiejszego odcinka. Wcześniej była złość, że taka długa górka na koniec, że cięszka do pokonania a później jaka ona piękna, zobaczyłem te wszystkie skały które ni z gruszki ni z pietruszki były wkomponowane w las a może to las był w nie wkomponowany? Przepiękny widok. Pseudo zjazd trwał przez 7km i dopiero ostatnie 2km można nazwać ostrym zjazdem w dół :) zaczął się od tzw. zakrętu śmierci. Jak zobaczyłem ten zakręt, jak go przejechałem stwierdziłem, że nazwa nie wzięła się bez powodu. Zakochałem się w otoczeniu tego miasta, tych gór dookoła, trasy narciarskie. Miasto bardzo podobne do tych z nad morza, dużo ludzi, pełno sklepików z bublami i innymi pierdołami. To tak jak z Zakopanym, ja traktuje miasto Zakopane jako strefa buforowa przed pięknem gór. Tylko nieliczni przejdą ta strefę :P jutro dzień wolny i coś będziemy zwiedzać , muszą mi nogi odpocząć bo nieustannie pracują od Mielna :) miłego wieczoru i pamiętajmy, że jadę dla Mateuszka:) więc proszę o wpłaty dla niego :))
Dzień 19 podsumowanie
Fakt późnego wyjazdu, długiej trasy i brak miejsc w miejscu gdzie planowałem postuj spowodował, że nic nie napisałem. Wyjechałem ok 10 i od razu skierowałem się na drogę nr 29 w stronę Zielonej Góry. Ciężarówka jedna za drugą, dwie sytuację które na pewno dobudziły to bardzo bliskie przejazdy tych 20-sto topowych (a może i wiecej) ciężarówek 40cm od mojej małej 450g kierownicy :/ szukałem na mapie by jak najszybciej uciec z tej męczarni i po raz kolejny musiałem skierować się na autostradę dla rowerzystów wzdłuż granicy państwa. Udało mi się to dopiero w mieście Gubin czyli po ok 50km w meczarniach na naszych drogach. Zakupy na obiad i kolacje po naszej stronie (brak w kieszeni euro by płacić u sąsiadów dlatego trzeba ciągnąć jedzenie i wodę). Dokładnie to ja nie jadę już wzdłuż Odry tylko Nysy Łużyckiej. I tak jechałem 80 km mijając piękne krajobrazy Polski i Niemiec. Gdy już zbliżała się godzina hamakowania wiedziałem, że w mieście gdzie przyjadę na naszą stronę jest hostel dla rowerzystów, był ale wypełniony po brzegi. Nawet dwóch drzew nie było dla mnie :( spotkany kierownik miasta powiedział, że najlepiej jak się rozbije na placu zabaw przy ich boisku klasy B. No i tak zrobiłem tylko było dużo dość późno i co najgorsza było ciemno.
Zaraz dodam na moją stronę link do ankiety, jest to ankieta do mojej pracy, proszę o rozwiązanie jej zajmie to najwyżej 5minut a ja muszę mieć wyniki do dziś, do wieczora :)
Zaraz dodam na moją stronę link do ankiety, jest to ankieta do mojej pracy, proszę o rozwiązanie jej zajmie to najwyżej 5minut a ja muszę mieć wyniki do dziś, do wieczora :)
Dzień 18 podsumowanie
Siedzę i oglądam naszych siatkarzy przy piwku :) Dziś przejechałem 110 km i powoli zaczynam czuć mój dystans w mięśniach nóg a najtrudniejszy etap przed moimi trzema kółkami :( ale uświadamiam sobie codziennie z każdym przejechanym kilometrem, że jazda rowerem jest przepiękna. Dziś poznałem na trasie parę sympatycznych osób, rowerzystę z Zielonej Góry który ofiarował mi wodę i butelkę piwa z Neuzelle (przepyszne). Sympatycznych kierowców przysłowiowych TIR-ór w Świecku. Zacznijmy od poranku, miałem tą okazję spania w starej szkole, ale słowo "starej" nie odzwierciedlało włożone pracy w ten obiekt, antyki które znajdowały się w każdym pokoju - przepiękne, ogród utrzymany ręką prawdziwego ogrodnika. Jak już wspomniałem dziś rano śniadanie mistrzów zakończyłem wpisem do księgi gości. Pierwsza miejscowość większa na dzisiejszej trasie to Mieszkowice, droga do tego miasta ładna przez las ale monotonna :P w samym mieście nic ciekawego. Kolejny odcinek to kolejne 20km do miasta Kostrzyn nad Odrą (Woodstock). Równy asfalt i nic więcej, zero ciekawostek (całą trasę przegadałem na słuchawkach z kolegą - Strupkiem :) za Kętrzynem przejechałem na Niemiecką granice i dalej jechałem tą piękną trasą rowerową wzdłuż Odry i tak do Świecka gdzie znowu zawitałem na naszą ziemię. Krótka przerwa na darmowego hot-dog 🌭 i kawę od truck-erów i jazda w kierunku wioski Cybinka gdzie się zaaklimatyzowałem, piwko na meczu wypiłem :) i dalej spanie i jutro jadę dalej dla Mateuszka :) z dnia na dzień ma być coraz cieplej a za 2-3 dni zaczynają się górki a ja jak Majka regeneruje się tylko na górkach :)
Każdy kto jeszcze czuje chęć wydania pieniążków zapraszam do przelania ich na konto Mateuszka na kombinezon niezbędny do rehabilitacji
15 1060 0076 0000 3310 0018 2615
Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" Bank BPH S.A.
tytułem: 27404 Smith Matthew darowizna na pomoc i ochronę zdrowia WR
Każdy kto jeszcze czuje chęć wydania pieniążków zapraszam do przelania ich na konto Mateuszka na kombinezon niezbędny do rehabilitacji
15 1060 0076 0000 3310 0018 2615
Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" Bank BPH S.A.
tytułem: 27404 Smith Matthew darowizna na pomoc i ochronę zdrowia WR
Sklep z rowerami, motocyklami i skuterami
Dziś albo jutro rano przekrocze na liczniku 2000 km. Odpukać w niemalowane ale nic mi się do tej pory nie stało. Rower to podstawowy sprzęt mojej wyprawy i on do tej pory nie potrzebował żadnej pomocy. Duża w tym zasługa sklepu z rowerami, motocyklami i skuterami. www.markus-sport.pl Sklep mieści się w Rzeszowie na ul. Lwowskiej 6 budynek Frac Delikatesy oraz w Krośnie. Dzięki raz jeszcze za sprzęt niezbędny podczas mojej wyprawy jak i za pomoc Mateuszkowi.
Subskrybuj:
Posty (Atom)